Kreatywnie.

Kreatywnie.
Czasem nasza wyobraźnia podsuwa nam nietypowe pomysły.

wtorek, 21 października 2014

Ślad historii, który dał mi powód do głębszych rozmyślań.

Ślad historii, który dał mi powód do głębszych rozmyślań.
Latem tego roku wybrałam się na tydzień do Paryża. Chciałam tam pojechać już od dawna, ponieważ interesuję się modą, sztuką i architekturą.  W Mieście Zakochanych najbardziej pragnęłam zobaczyć katedrę Notre Dame znaną  chyba  każdemu. Świątynia  ta  kojarzy  się z historią o  dzwonniku i pięknej Cygance Esmeraldzie.
Tego dnia pogoda sprawiła przykrą niespodziankę, bowiem już od samego rana padał rzęsisty deszcz. Jednak gdy mi na czymś zależy, żadne przeciwności nie są w stanie pokrzyżować moich planów . Wsiadłam więc do metra i ruszyłam, by zobaczyć ten cud architektury. Dwunastowieczna, gotycka budowla już od razu przytłacza swoją wielkością. Jest jednym z najwyższych i najpiękniejszych kościołów na świecie. Jej kolorowe witraże zachwycają feerią barw i ogromną ilością umieszczonych na nich szczegółów. Piękno starannie wykonanych rzeźb znajdujących się w Galerii Królów współistnieje tu z brzydotą gargulców.
Ten kontrast nasunął mi skojarzenie z historią garbatego i szkaradnego dzwonnika z Notre Dame oraz pięknej cygańskiej dziewczyny. Uświadomiłam sobie, że te przeciwieństwa istnieją w świecie chyba od zawsze, dostrzegamy je w życiu, dziełach sztuki, a także w przyrodzie. Zaczęłam się zastanawiać dlaczego. Czy po prostu jedno nie może istnieć bez drugiego, bo wzajemnie się dopełniają? Czy piękno i brzydota są pojęciami obiektywnymi?  Czy to, co jest nieładne według mnie, jest tak samo odbierane przez innych ludzi, czy to tylko moja subiektywna opinia? Przyglądając się gargulcom jeszcze raz, dostrzegłam, że jednak są piękne na swój niepowtarzalny sposób. Może ten drugi rzut oka potrzebny jest nie tylko na to, co wydaje się nam szpetne, ale też i na wszystko, czym się zachwycamy?
Takie myśli towarzyszyły mi, gdy przekraczałam próg Notre Dame.  Widok jej ogromnego wnętrza wręcz mnie zahipnotyzował. Przez dłuższą chwilę nie mogłam wykrztusić z siebie  słowa. W jaki sposób wieki temu człowiek mógł zbudować coś tak monumentalnego jak ta świątynia. Wraz z innymi zwiedzającymi podziwiałam witraże, posągi i ołtarz. W pewnym momencie przyszło mi do głowy, że chyba niewielu z nas pomyślało o ludziach, którzy to wykonali. A jeżeli nawet, to tak naprawdę po tylu latach są oni dla większości bezimiennymi geniuszami. Dzięki tym refleksjom doszłam do wniosku, że to, co człowiek zostawił po sobie innym pokoleniom, jest naprawdę istotne. Okazuje się, że dzieło przetrwa nie tylko twórcę, ale i pamięć o nim.
Wróciłam z wyjazdu bogatsza o wiele przemyśleń, zwłaszcza tych z katedry Notre Dame. Najważniejsze z nich to fakt, że piękno nie zawsze widać od razu, czasem trzeba je odkryć, jak np. w gargulcach.
A teraz macie jeszcze muzyczny bonusik z filmu Disneya pt. "Dzwonnik z Notre Dame". (nie ja śpiewam)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz