Dom Magnusa zaskoczył mnie
swoim wyglądem. Spodziewałam się wielu kolorów i dziwnych przedmiotów, a
zastałam gołe ściany i chyba setkę pudeł.
- Co się tu dzieje? –
zapytałam.
- Przeprowadzamy się -
odrzekł Magnus.
- Jutro nas by tu już nie było - dodał Alec.
- A więc o czym chciałaś
porozmawiać? – zapytał Magnus, wskazując mi ręką stary, zdezelowany fotel,
który nie został jeszcze zapakowany. Usiadłam z westchnieniem i powiedziałam:
- Jest pan winien mojemu
ojcu przysługę.
- A kim jest twój ojciec?
– spytał mnie Magnus
- To Aaron Soprano.
Podobno znacie się ze studenckich czasów. Przyszłam do pana, panie Magnus, bo
dużo mi o panu opowiadał – zaczęłam tłumaczyć niezręcznie.
- Przepraszam cię, ale
wśród moich znajomych przyziemnych nie ma żadnego Soprano.
- Ależ mój ojciec nie jest
przyziemnym, ani ja nie jestem. Prawie – dodałam.
- Co znaczy prawie? –
zapytał Alec
- Najprościej mówiąc ,
jestem córką nocnego łowcy, ale też herosem i mutantem.
- Niezły pasztet – mruknął
Alec
- Zaraz, powiedziałaś, że
twój ojciec jest nocnym łowcą? – odezwał się Magnus.
- Tak, a co?
- To, że chyba przypominam
go sobie.
Nagle zadzwoniła komórka
Magnusa.
- Jestem zajęty Alecu! Odbierz.
- Niech będzie –
wymamrotał Alec.
- Halo? –zapytał.
Słuchał przez chwilę, w
końcu podał telefon Magnusowi i powiedział:
– To do ciebie, chyba jej ojciec.
Magnus wziął od niego
słuchawkę.
- Aaron? – zapytał i potem
zamilkł. Po jakichś pięciu minutach przerwał rozmowę i zwrócił się do mnie:
– To twój ojciec. Już wszystko wiem. Wyjaśnił
mi, na czym ma polegać moja przysługa względem niego, ale przede wszystkim
chciał porozmawiać z tobą, uciekinierko.
Lekko drżącą ręką wzięłam
od niego telefon i przyłożyłam do ucha.
- Hej tato – powiedziałam.
- Witaj maleńka-
usłyszałam. Wszystko dobrze? Nic ci się nie stało podczas podróży?
- Tak- odrzekłam –
wszystko ok. Jak słyszysz, jestem żywa. Usłyszałam śmiech po drugiej stronie.
- Moja złośliwa córeczka, może wyjaśnisz mi,
dlaczego uciekłaś?
- Karen znowu źle mnie
traktowała. Nie mogłam dłużej tego wytrzymać.
- Ok – rozumiem. Ale co w
takim razie teraz zrobimy, bo jak mniemam, nie chcesz do niej teraz wrócić?
- Oczywiście -
powiedziałam zdecydowanym głosem.
- Ty nie możesz mnie wziąć
ze sobą? Prawda tato?
- Niestety nie. Musisz
zostać tutaj w Ameryce albo przynajmniej w świecie ludzi. Musisz mieć normalne życie.
Roześmiałam się.
- Zdajesz sobie sprawę z
tego, jak dziwnie to brzmi? Przecież wiesz, że będąc taką mieszanką, nigdy nie
będę „normalna”.
- Faktycznie, masz rację
córeczko. W takim razie trzeba cię będzie zostawić u moich znajomych z czasów,
kiedy bardziej pracowałem jako nocny
łowca.
- Teraz to brzmi lepiej –
przyznałam.
- Ale powiedz mi jedno,
czy miałabyś coś przeciwko, gdyby tym kimś okazał się Magnus?
Spojrzałam znad telefonu
na czarownika.
- Czy ja wiem? Nie wydaje
się być złym gościem. Mieszkanie z nim pod jednym dachem może być spoko. Tak,
nie mam nic przeciwko – dodałam.
- Dobrze, spróbuję
poprosić go, by się tobą zajął. Daj mi go do telefonu.
- Jest jeszcze jakaś
sprawa – odezwałam się, oddając telefon Magnusowi.
Wziął ode mnie aparat i
dłuższą chwilę dyskutował z moim ojcem. W końcu rozłączył się i powiedział:
– Załatwione, zostajesz u nas młoda. Zadowolona?
– dodał z zawadiackim uśmiechem.
- Bardzo – odrzekłam,
uśmiechając się szeroko.
- Przede wszystkim nie
rozpakowuj się, skoro jutro się wyprowadzamy – powiedział Alec.
Dopiero teraz poczułam,
jaka jestem zmęczona. Wszystko mnie bolało, a fotel był taki wygodny, że
zasnęłam praktycznie od razu, w ubraniu, butach i kurtce.
Następnego ranka wyrwał
mnie ze snu głośny dźwięk budzika. Wiele czasu mi zajęło dobudzenie się, ale
gdy otrzeźwiałam i rozejrzałam się dookoła, odczułam ulgę, że nie jestem tam,
gdzie moja macocha. Próbowałam wstać. Ze zdziwieniem odkryłam, że jestem
przykryta żółtym, miękkim kocem. Uśmiechnęłam się i od razu poczułam się jak w
domu. W tym momencie do pokoju wszedł Alec i powiedział:
- O, widzę, że już
wstałaś. Co chcesz na śniadanie? Mamy grzanki i jajka, a do picia mleko.
- Grzanki –
odpowiedziałam, idąc za nim do kuchni.
Ujrzałam tam Magnusa
rozmawiającego z kimś przez telefon. Zorientowałam się, że ustala z firmą
przewozową, kiedy przyjadą zabrać rzeczy. Usiadłam obok, a Alec podał mi talerz
ze śniadaniem. Od razu zapytałam:
- Mogę wiedzieć, gdzie się
przeprowadzamy?
- Kojarzysz z opowieści ojca stary dworek poza miastem?
Właśnie tam – wyjaśnił mi Alec.
- Tak, wiem o czym mówisz
– szepnęłam i zatopiłam się w myślach.
Dużo słyszałam o tym
miejscu. Podobno ten dziewiętnastowieczny budynek nie był zamieszkały
praktycznie od powstania. Właściciele
zmarli w niewyjaśnionych okolicznościach kilka lat po zbudowaniu go. Krążyły opowieści
o ich duchach nawiedzających to miejsce po dziś dzień. Z zamyślenia wyrwał mnie Magnus, klepiąc po ramieniu
i mówiąc:
- Śniadanie ci stygnie,
Aria, a niedługo będziemy składać graty do samochodu firmy przewozowej.
Gdy to usłyszałam, szybko pochłonęłam
śniadanie i poszłam po swój plecak wciąż leżący na fotelu. Gdy wracałam z nim
do kuchni, potknęłam się o mały karton, wywracając się z wielkim hukiem i
wysypując z niego całą zawartość. Magnus i Alec, usłyszawszy hałas, wbiegli do
pokoju. Widząc, jak niezdarnie zbieram się z podłogi, pierwszy podbiegł do mnie
Alec.
- Nic ci nie jest? –
zapytał.
- Nie, ale chyba trochę
nabałaganiłam. Przepraszam!
- Najważniejsze, że tobie
nic się nie stało – mruknął Magnus stojący w drzwiach, a Alec zaczął szybko
zbierać rozsypane przedmioty.
Gdy ruszyłam, aby mu
pomóc, zauważyłam wśród rzeczy skrzynkę z dziwnym symbolem na górze.
Przypominał mi trochę koło z trzema splecionymi wstęgami w środku. W tym momencie usłyszeliśmy hamulce samochodu
zatrzymującego się przed domem. Magnus wyjrzał przez okno i powiedział:
- To oni.
Szybko z Alekiem
pozbieraliśmy rozsypane rzeczy i zamknęliśmy karton.
Dwie godziny później
zatrzymaliśmy się przed dużą drewnianą willą w kolorze wina. Trawnik wokół niej
był ciemnozielony, a chodnik wykonano z szarej kostki. Dom miał dach czarny jak
skrzydła kruka i okrągłe okna. Do środka wchodziło się po schodach przez
nieduży ganek. Budynek składał się w sumie trzy poziomy: parter i dwa piętra.
Posiadał nawet wieżę, na której szczycie znajdował się strych. Słowem, naprawdę
robił wrażenie. Mnie oczarował do tego stopnia, że skierowałam się w stronę
drzwi, wciąż patrząc z niemym zachwytem na mój nowy dom. Gdy dotarłam do
wejścia, Magnus właśnie popychał ciężkie, hebanowe drzwi ze złotymi klamkami w
kształcie dłoni. W momencie, gdy się otworzyły, dech nam zaparło. Okazało się,
że do głównego holu prowadził mały przedpokój połączony z nim nie drzwiami, ale
łukowatym przejściem w jadowicie czerwonej ścianie. Sufity w obu
pomieszczeniach były perłowe, a karmelowy parkiet przykryto granatowym, miękkim
dywanem w czerwono-różowo-złote motywy roślinne. Chodnik o takim samym wzorze
przykrywał również szerokie kasztanowe schody o seledynowej rzeźbionej
balustradzie. Najbardziej spodobały mi się dwa elementy wystroju. Mam na myśli
ogromny, kryształowy żyrandol i dwie srebrne zbroje stojące przy drzwiach
frontowych. Podziwiałabym dalej, gdyby nie Magnus, który nagle puknął mnie w ramię,
czym, że tak powiem, przywrócił mnie do rzeczywistości. Gdy już ocknęłam się z
zadumy, usłyszałam jak mówi:
- Nie chcesz obejrzeć
góry, a przy okazji wybrać pokoju dla siebie, Aria?
- Oczywiście, że chcę! –
odparłam i sprintem wbiegłam po schodach na piętro. Gdy się tam znalazłam i
obejrzałam wszystkie siedem sypialni, musiałam się dłużej zastanowić, którą
wybrać. Dlaczego? Każda mi się podobała. Każda miała w sobie coś intrygującego.
Coś, co sprawiało, że chciało się zamieszkać właśnie w niej. Nie potrafiłam
powiedzieć wtedy, o co dokładnie mi chodzi, ale czułam, że chwilę zajmie mi
wytypowanie najwłaściwszego pokoju. W końcu zdecydowałam, że moim królestwem
stanie się mała sypialnia, o szklanych klamkach w kształcie czerwonych róż,
znajdująca się na końcu korytarza. Podeszłam więc do drzwi, otworzyłam je na
oścież i zajrzałam do środka. Po przekroczeniu progu moim oczom ukazały się
ciemnozłote ściany pokryte karminowym wzorem, kasztanowy parkiet i
ciemnomiętowy sufit. Poza krwistoczerwonym stoliczkiem nocnym wszystkie meble
wykonano z hebanu. Z obu stron okien zwisały grube i ciężkie płachty szarego
aksamitu haftowanego w złote kwiaty. Zaś za masywnym, bogato zdobionym, czarnym
łożem wisiał identyczny w kolorze koronkowy baldachim. Słowem, pokój jest
przecudny. Przynajmniej według mnie. Nagle moje rozmyślania zostały przerwane przez Aleca, który zabębnił
palcami w moje drzwi. Gdy odwróciłam się w jego stronę, z uśmiechem oznajmił:
- Kolacja gotowa, Ari.
Idziesz, czy zostajesz tu?
- Oczywiście, że idę!
Jestem głodna jak wilk – powiedziałam i to może trochę zbyt głośno.
- W takim razie zapraszam
– odrzekł Alec i wyszedł z pokoju.
Szybko zdjęłam mój plecak
w niebieską galaktykę, rzuciłam go na łóżko i podążyłam za chłopakiem. Gdy
wreszcie udało mi się go dogonić, zobaczyłam, że siedzi na poręczy schodów.
Trochę mnie to zaskoczyło. Zdziwiłam się jeszcze bardziej, gdy po prostu
zjechał po niej na dół. Zerknęłam na niego. Uśmiechnął się do mnie, zeskakując
na dywan w holu. Gestem pokazał mi, bym zrobiła to samo. Niewiele się
namyślając, usiadłam okrakiem na tym kawałku drewna i zsunęłam się po nim w
dół. Próbując zejść z balustrady z podobną zwinnością, co Alec, oczywiście
musiałam z niej spaść. I to prosto na „cztery litery”. Podniosłam się z jękiem
i pokuśtykałam do jadalni. Z wyraźną ulgą zajęłam miejsce przy dużym, dębowym
stole. Spojrzałam na talerz z lekkim zawodem. Odkryłam, że leżą na nim tylko
trzy kanapki i dwa jajka. Oj, po tych jajkach chyba będę miała koszmary. Nigdy
nie jadłam ich przed snem. Magnus, widząc, że się waham, zapytał:
- Jesteś tak zmęczona, że
nie masz apetytu, Ari?
- Tak – odrzekłam i
skinęłam głową.
- To zmykaj do łóżka –
powiedział Bane.
Nie chcąc iść spać z
pustym żołądkiem, tym bardziej, że przez przeprowadzkę jakoś ominęliśmy obiad,
wypiłam ciepłe mleko z miodem, które dostałam do kolacji. Wstając z krzesła,
powiedziałam dobranoc i poszłam do siebie. Dopiero, gdy przebrałam się w moją
granatową, satynowa piżamę i położyłam się do łóżka, poczułam, jak bardzo
jestem zmęczona. Film urwał mi się, nie wiem kiedy.
Źródła zdjęć:
- grafika google,
- pinterest,
- tumblr.
Bardzo fajnie napisane ! Dojść długie ale miło się czytało ! Dom ktory jest na fotografii moim zdaniem jest piękny ;*
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie moda-naszym-swiatem.blogspot.com