Kreatywnie.

Kreatywnie.
Czasem nasza wyobraźnia podsuwa nam nietypowe pomysły.

poniedziałek, 16 listopada 2015

Fandom Academy: Wyjaśnienie.

Dom Magnusa zaskoczył mnie swoim wyglądem. Spodziewałam się wielu kolorów i dziwnych przedmiotów, a zastałam gołe ściany i chyba setkę pudeł.
- Co się tu dzieje? – zapytałam.
- Przeprowadzamy się - odrzekł Magnus.
-  Jutro nas by tu już nie było - dodał Alec.
- A więc o czym chciałaś porozmawiać? – zapytał Magnus, wskazując mi ręką stary, zdezelowany fotel, który nie został jeszcze zapakowany. Usiadłam z westchnieniem i powiedziałam:
- Jest pan winien mojemu ojcu przysługę.
- A kim jest twój ojciec? – spytał mnie Magnus
- To Aaron Soprano. Podobno znacie się ze studenckich czasów. Przyszłam do pana, panie Magnus, bo dużo mi o panu opowiadał – zaczęłam tłumaczyć niezręcznie.
- Przepraszam cię, ale wśród moich znajomych przyziemnych nie ma żadnego Soprano.
- Ależ mój ojciec nie jest przyziemnym, ani ja nie jestem. Prawie – dodałam.
- Co znaczy prawie? – zapytał Alec
- Najprościej mówiąc , jestem córką nocnego łowcy, ale też herosem i mutantem.
- Niezły pasztet – mruknął Alec
- Zaraz, powiedziałaś, że twój ojciec jest nocnym łowcą? – odezwał się Magnus.
- Tak, a co?
- To, że chyba przypominam go sobie.
Nagle zadzwoniła komórka Magnusa.
- Jestem zajęty Alecu! Odbierz.
- Niech będzie – wymamrotał Alec.
- Halo? –zapytał.
Słuchał przez chwilę, w końcu podał telefon Magnusowi i powiedział:
 – To do ciebie, chyba jej ojciec.
Magnus wziął od niego słuchawkę.
- Aaron? – zapytał i potem zamilkł. Po jakichś pięciu minutach przerwał rozmowę i zwrócił się do mnie:
 – To twój ojciec. Już wszystko wiem. Wyjaśnił mi, na czym ma polegać moja przysługa względem niego, ale przede wszystkim chciał porozmawiać z tobą, uciekinierko.
Lekko drżącą ręką wzięłam od niego telefon i przyłożyłam do ucha.
- Hej tato – powiedziałam.
- Witaj maleńka- usłyszałam. Wszystko dobrze? Nic ci się nie stało podczas podróży?
- Tak- odrzekłam – wszystko ok. Jak słyszysz, jestem żywa. Usłyszałam śmiech po drugiej stronie.
-  Moja złośliwa córeczka, może wyjaśnisz mi, dlaczego uciekłaś?
- Karen znowu źle mnie traktowała. Nie mogłam dłużej tego wytrzymać.
- Ok – rozumiem. Ale co w takim razie teraz zrobimy, bo jak mniemam, nie chcesz do niej teraz wrócić?
- Oczywiście - powiedziałam zdecydowanym głosem.
- Ty nie możesz mnie wziąć ze sobą? Prawda tato?
- Niestety nie. Musisz zostać tutaj w Ameryce albo przynajmniej w świecie ludzi. Musisz  mieć normalne życie.
Roześmiałam się.
- Zdajesz sobie sprawę z tego, jak dziwnie to brzmi? Przecież wiesz, że będąc taką mieszanką, nigdy nie będę „normalna”.
- Faktycznie, masz rację córeczko. W takim razie trzeba cię będzie zostawić u moich znajomych z czasów, kiedy bardziej pracowałem jako  nocny łowca.
- Teraz to brzmi lepiej – przyznałam.
- Ale powiedz mi jedno, czy miałabyś coś przeciwko, gdyby tym kimś okazał się Magnus?
Spojrzałam znad telefonu na czarownika.
- Czy ja wiem? Nie wydaje się być złym gościem. Mieszkanie z nim pod jednym dachem może być spoko. Tak, nie mam nic przeciwko – dodałam.
- Dobrze, spróbuję poprosić go, by się tobą zajął. Daj mi go do telefonu.
- Jest jeszcze jakaś sprawa – odezwałam się, oddając telefon Magnusowi.
Wziął ode mnie aparat i dłuższą chwilę dyskutował z moim ojcem. W końcu rozłączył się i powiedział:
 – Załatwione, zostajesz u nas młoda. Zadowolona? – dodał z zawadiackim uśmiechem.
- Bardzo – odrzekłam, uśmiechając się szeroko.
- Przede wszystkim nie rozpakowuj się, skoro jutro się wyprowadzamy – powiedział Alec.
Dopiero teraz poczułam, jaka jestem zmęczona. Wszystko mnie bolało, a fotel był taki wygodny, że zasnęłam praktycznie od razu, w ubraniu, butach i kurtce.
Następnego ranka wyrwał mnie ze snu głośny dźwięk budzika. Wiele czasu mi zajęło dobudzenie się, ale gdy otrzeźwiałam i rozejrzałam się dookoła, odczułam ulgę, że nie jestem tam, gdzie moja macocha. Próbowałam wstać. Ze zdziwieniem odkryłam, że jestem przykryta żółtym, miękkim kocem. Uśmiechnęłam się i od razu poczułam się jak w domu. W tym momencie do pokoju wszedł Alec i powiedział:
- O, widzę, że już wstałaś. Co chcesz na śniadanie? Mamy grzanki i jajka, a do picia mleko.
- Grzanki – odpowiedziałam, idąc za nim do kuchni.
Ujrzałam tam Magnusa rozmawiającego z kimś przez telefon. Zorientowałam się, że ustala z firmą przewozową, kiedy przyjadą zabrać rzeczy. Usiadłam obok, a Alec podał mi talerz ze śniadaniem. Od razu zapytałam:
- Mogę wiedzieć, gdzie się przeprowadzamy?
- Kojarzysz  z opowieści ojca stary dworek poza miastem? Właśnie tam – wyjaśnił mi Alec.
- Tak, wiem o czym mówisz – szepnęłam i zatopiłam się w myślach. 
Dużo słyszałam o tym miejscu. Podobno ten dziewiętnastowieczny budynek nie był zamieszkały praktycznie od powstania.  Właściciele zmarli w niewyjaśnionych okolicznościach kilka lat po zbudowaniu go. Krążyły opowieści o ich duchach nawiedzających to miejsce po dziś dzień.  Z zamyślenia wyrwał mnie Magnus, klepiąc po ramieniu i mówiąc:
- Śniadanie ci stygnie, Aria, a niedługo będziemy składać graty do samochodu firmy przewozowej.
Gdy to usłyszałam, szybko pochłonęłam śniadanie i poszłam po swój plecak wciąż leżący na fotelu. Gdy wracałam z nim do kuchni, potknęłam się o mały karton, wywracając się z wielkim hukiem i wysypując z niego całą zawartość. Magnus i Alec, usłyszawszy hałas, wbiegli do pokoju. Widząc, jak niezdarnie zbieram się z podłogi, pierwszy podbiegł do mnie Alec.
- Nic ci nie jest? – zapytał.
- Nie, ale chyba trochę nabałaganiłam. Przepraszam!
- Najważniejsze, że tobie nic się nie stało – mruknął Magnus stojący w drzwiach, a Alec zaczął szybko zbierać rozsypane przedmioty.
Gdy ruszyłam, aby mu pomóc, zauważyłam wśród rzeczy skrzynkę z dziwnym symbolem na górze. Przypominał mi trochę koło z trzema splecionymi wstęgami w środku.  W tym momencie usłyszeliśmy hamulce samochodu zatrzymującego się przed domem. Magnus wyjrzał przez okno i powiedział:
- To oni.
Szybko z Alekiem pozbieraliśmy rozsypane rzeczy i zamknęliśmy karton.
Dwie godziny później zatrzymaliśmy się przed dużą drewnianą willą w kolorze wina. Trawnik wokół niej był ciemnozielony, a chodnik wykonano z szarej kostki. Dom miał dach czarny jak skrzydła kruka i okrągłe okna. Do środka wchodziło się po schodach przez nieduży ganek. Budynek składał się w sumie trzy poziomy: parter i dwa piętra. Posiadał nawet wieżę, na której szczycie znajdował się strych. Słowem, naprawdę robił wrażenie. Mnie oczarował do tego stopnia, że skierowałam się w stronę drzwi, wciąż patrząc z niemym zachwytem na mój nowy dom. Gdy dotarłam do wejścia, Magnus właśnie popychał ciężkie, hebanowe drzwi ze złotymi klamkami w kształcie dłoni. W momencie, gdy się otworzyły, dech nam zaparło. Okazało się, że do głównego holu prowadził mały przedpokój połączony z nim nie drzwiami, ale łukowatym przejściem w jadowicie czerwonej ścianie. Sufity w obu pomieszczeniach były perłowe, a karmelowy parkiet przykryto granatowym, miękkim dywanem w czerwono-różowo-złote motywy roślinne. Chodnik o takim samym wzorze przykrywał również szerokie kasztanowe schody o seledynowej rzeźbionej balustradzie. Najbardziej spodobały mi się dwa elementy wystroju. Mam na myśli ogromny, kryształowy żyrandol i dwie srebrne zbroje stojące przy drzwiach frontowych. Podziwiałabym dalej, gdyby nie Magnus, który nagle puknął mnie w ramię, czym, że tak powiem, przywrócił mnie do rzeczywistości. Gdy już ocknęłam się z zadumy, usłyszałam jak mówi:
- Nie chcesz obejrzeć góry, a przy okazji wybrać pokoju dla siebie, Aria?
- Oczywiście, że chcę! – odparłam i sprintem wbiegłam po schodach na piętro. Gdy się tam znalazłam i obejrzałam wszystkie siedem sypialni, musiałam się dłużej zastanowić, którą wybrać. Dlaczego? Każda mi się podobała. Każda miała w sobie coś intrygującego. Coś, co sprawiało, że chciało się zamieszkać właśnie w niej. Nie potrafiłam powiedzieć wtedy, o co dokładnie mi chodzi, ale czułam, że chwilę zajmie mi wytypowanie najwłaściwszego pokoju. W końcu zdecydowałam, że moim królestwem stanie się mała sypialnia, o szklanych klamkach w kształcie czerwonych róż, znajdująca się na końcu korytarza. Podeszłam więc do drzwi, otworzyłam je na oścież i zajrzałam do środka. Po przekroczeniu progu moim oczom ukazały się ciemnozłote ściany pokryte karminowym wzorem, kasztanowy parkiet i ciemnomiętowy sufit. Poza krwistoczerwonym stoliczkiem nocnym wszystkie meble wykonano z hebanu. Z obu stron okien zwisały grube i ciężkie płachty szarego aksamitu haftowanego w złote kwiaty. Zaś za masywnym, bogato zdobionym, czarnym łożem wisiał identyczny w kolorze koronkowy baldachim. Słowem, pokój jest przecudny. Przynajmniej według mnie. Nagle moje rozmyślania  zostały przerwane przez Aleca, który zabębnił palcami w moje drzwi. Gdy odwróciłam się w jego stronę, z uśmiechem oznajmił:
- Kolacja gotowa, Ari. Idziesz, czy zostajesz tu?
- Oczywiście, że idę! Jestem głodna jak wilk – powiedziałam i to może trochę zbyt głośno.
- W takim razie zapraszam – odrzekł Alec i wyszedł z pokoju.
Szybko zdjęłam mój plecak w niebieską galaktykę, rzuciłam go na łóżko i podążyłam za chłopakiem. Gdy wreszcie udało mi się go dogonić, zobaczyłam, że siedzi na poręczy schodów. Trochę mnie to zaskoczyło. Zdziwiłam się jeszcze bardziej, gdy po prostu zjechał po niej na dół. Zerknęłam na niego. Uśmiechnął się do mnie, zeskakując na dywan w holu. Gestem pokazał mi, bym zrobiła to samo. Niewiele się namyślając, usiadłam okrakiem na tym kawałku drewna i zsunęłam się po nim w dół. Próbując zejść z balustrady z podobną zwinnością, co Alec, oczywiście musiałam z niej spaść. I to prosto na „cztery litery”. Podniosłam się z jękiem i pokuśtykałam do jadalni. Z wyraźną ulgą zajęłam miejsce przy dużym, dębowym stole. Spojrzałam na talerz z lekkim zawodem. Odkryłam, że leżą na nim tylko trzy kanapki i dwa jajka. Oj, po tych jajkach chyba będę miała koszmary. Nigdy nie jadłam ich przed snem. Magnus, widząc, że się waham, zapytał:
- Jesteś tak zmęczona, że nie masz apetytu, Ari?
- Tak – odrzekłam i skinęłam głową.
- To zmykaj do łóżka – powiedział Bane.
Nie chcąc iść spać z pustym żołądkiem, tym bardziej, że przez przeprowadzkę jakoś ominęliśmy obiad, wypiłam ciepłe mleko z miodem, które dostałam do kolacji. Wstając z krzesła, powiedziałam dobranoc i poszłam do siebie. Dopiero, gdy przebrałam się w moją granatową, satynowa piżamę i położyłam się do łóżka, poczułam, jak bardzo jestem zmęczona. Film urwał mi się, nie wiem kiedy.




Źródła zdjęć:
- grafika google,
- pinterest,
- tumblr.

1 komentarz:

  1. Bardzo fajnie napisane ! Dojść długie ale miło się czytało ! Dom ktory jest na fotografii moim zdaniem jest piękny ;*

    Zapraszam do siebie moda-naszym-swiatem.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń